Uratowali jenota
Opublikowano: 10-02-2014
Najczęściej w sidła kłusownicze wpadają sarny,jelenie czy dziki, ale w pułapki zastawiane przez kłusowników wpada też drobniejsza zwierzyna. I tak było w tym przypadku, samica jenota padła ofiarą kłusownika. Zaplątanego w sidła jenota zauważył podczas spaceru po lesie mieszkaniec podpiotrkowskiej wsi, który bez zastanowienia wezwał służby leśne. I gdyby nie natychmiastowa reakcja zwierzę nie miałoby szans przeżycia. Pomoc nadeszła w ostatniej chwili. - Jeszcze 2-3 godziny i mógłby marnie skończyć. Nie będę opisywał, bo chyba wszyscy są sobie w stanie wyobrazić jak to zwierze męczyło się przez kilka, a może nawet kilkadziesiąt godzin – mówi Zbigniew Skrzek, weterynarz. Wnyk, w który złapał się jenot na pewno nie był założony po to by złapać jelenia czy sarnę – nie wiadomo kto i dlaczego polował, ale wiadomo jedno sidło założone było celowo i świadomie. Kłusownikowi najprawdopodobniej chodziło o jego cenne futro, bo jenoty nie zagrażają zwierzętom domowym. – Nie atakują kur, zwykle zjadają gryzonie, żaby, ślimaki, padlinę. Nie są agresywne, są raczej zwierzętami ospałymi – opowiada Paweł Kowalski ze straży leśnej w Kole. Słabego i wycieńczonego jenota przewieziono do kliniki weterynaryjnej. Jeśli rokowania będą dobre zwierzę trafi do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt Nadleśnictwa Piotrków. Wróci do lasu gdy odzyska siły.